Z samego rana udaliśmy się na prom do Dover a potem ruszyliśmy, już po lewej stronie, do Stoneleigh.
Dopiero jakieś 30 mil przed celem zaczęło ze mnie schodzić napięcie. Może dlatego, że zaczęliśmy spotykać innych kitcarowców.
I w końcu około 15.30 (zamiast planowanej 10) dotarliśmy do celu.
Mimo potwornego zmęczenia bardzo sprawnie, z pomocą brata i taty, rozpakowaliśmy Kozmo z lawety, umyliśmy je i pobiegłem po redaktora z magazynu complete KIT CAR, który czekał na nas od 12. Na szczęście pogoda była wyśmienita i udało mu się zaaranżować szybką sesję zdjęciową – przy okazji na szybko telefonem złapałem kilka ujęć.
Następnie szybko rozłożyliśmy stoisko – zdążyliśmy na styk, tuż przed zamknięciem hali. Zostało już tylko dojechać do hotelu i wyspać się przed dwoma targowymi dniami.